Nastała cisza,która troszeczkę mnie krępowała,widziałam w ciemności odblask czekoladowych tęczówek,które patrzyły wprost na mnie.Przełknęłam ciężko ślinę i czekałam,na jaką kolwiek odpowiedź szatyna.Stał bez żadnego ruchu,bez żadnego głupiego gestu.Po chwili usłyszałam ciężkie oddychanie Justina
-czy ty powiedziałaś,że mnie kochasz?-zapytał,sądzę,że dla pewności
-kocham,gdybym ciebie nie kochała,zabiłabym człowieka,by bronić ciebie?sądzę,że nie-oznajmiłam,nie spuszczając wzroku od chłopaka
-nawet nie wiesz,jak to mnie cieszy.Długo czekałem,na dzień,kiedy w końcu mnie pokochasz-powiedział,jego każde słowo,było dla mnie czymś cudownym,to w jaki sposób do mnie mówił,był cudowny.Szatyn swoimi dłońmi objął moją twarz,chcąc mnie pocałować,zamknęłam oczy,chcąc poczuć jego usta,ale nagle usłyszeliśmy pukanie,a nasze usta zostały przerwane w połowie,intensywnie oderwaliśmy się od siebie.Dopiero teraz zaczęłam się bać,przecież zabiłam człowieka!
-Justin,musimy uciekać-wyszeptałam nerwowo,chłopak przyciągnął moje ciało do jego
-wiem-powiedział pewnie-ale przed tym,musimy pozbyć się ciała-wyjaśnił,razem z Justinem uciekliśmy przez okno,oczywiście biorąc ciało nie żywego mężczyzny,szybkim tempem wsiedliśmy do samochodu szatyna,który był zaparkowany pod samym oknem i odjechaliśmy.Jechaliśmy w ciszy,lecz wiedziałam,że nasza trasa nie prowadzi do domu,lecz w jakieś miejsce,gdzie zostawimy ciało mężczyzny.Nagle Justin zatrzymał samochód,zobaczyłam,że jesteśmy w lesie,to raczej najlepsze miejsce gdzie można zakopać nieboszczyka.Justin wyjął łopatę z bagażnika,co mnie zdziwiło,czy normalny chłopak miałby łopatę w bagażniku?Raczej nie...
Gdy Justin skończył,mogliśmy jechać do domu,co mnie cholernie cieszyło,bo jak dla mnie to było zbyt dużo wrażeń,jak na jeden dzień.Gdy dojechaliśmy,weszliśmy do środka,lecz dziwne było zachowanie Justina,patrzył na mnie,tak nie pewnie,co mnie dziwiło,bo on zawsze jest pewny siebie i ma swoje racje
-Justin,coś się stało?-zapytałam niepewnie
-nie wszystko jest okej-odpowiedział,po czym usiadł na sofie.Widziałam w jego oczach,że coś go gnębiło,ale nie chciałam się dopytywać,a w ogóle go złościć,postanowiłam jakoś go rozluźnić.Podeszłam do szatyna,po czym usiadłam okrakiem na jego kolanach,patrząc w jego czekoladowe tęczówki,szatyn uśmiechnął się chytrze i umieścił swoje dłonie na moich pośladkach,nie opierałam się,pozwoliłam mu.Zagryzłam moją dolną wargę,prowokując szatyna
-jesteś tak cholernie seksowna-wyjąkał szatyn do mojego ucha
-wiem-odpowiedziałam pewnie-ty też nie jesteś niczego sobie-dopowiedziałam
-niczego sobie?-zapytał nie dowierzając w to co powiedziałam
-a co inaczej uważasz?-zapytałam uśmiechając się cwanie,nagle szatyn uniósł mnie wstając i stawiając mnie na nogi,po czym przycisnął do ściany,co było cholernie seksowne
-pokaże ci,jaki jestem niczego sobie-wyszeptał,po czym zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi,na co przymrużyłam powieki,założyłam dłoń na jego włosach,ciągnąc delikatnie za końcówki włosów szatyna,jęknęłam czując zajebistą przyjemność,a przyjemniejsze jest,to kiedy się kogoś kocha,nagle szatyn chwycił mój podbródek,tak abym spojrzała w jego oczy
-jesteś cholernie seksowny,ale teraz chyba brakuje jednej rzeczy,aby było idealnie-powiedziałam.Szatyn zrozumiał moje przesłanie i zaczął kierować się do moich ust,gdy nagle zadzwonił telefon Justina,westchnęłam nerwowo,bo to już dzisiaj po raz trzeci,kiedy ktoś nam przerywa ten cholerny pocałunek!
-przepraszam-powiedział szatyn,po czym odebrał swój telefon.Wiedziałam,że ten telefon był cholernie ważny,ponieważ szatyn poszedł do pokoju,zostawiając mnie samą.Postanowiłam po rozglądać się po domu,chodziłam po całym domu,lecz bardziej zainteresowała mnie piwnica,po cichu zeszłam do ciemnej piwnicy,zaczęłam szukać kontaktu,aby zapalić światło,kiedy go już odnalazłam,zapaliłam światło w piwnicy,a widok co w niej było z szokował mnie na maksa.Stałam wryta patrząc na bronie,które na 100% należały do szatyna.Czy on jest jakimś alfonsem?Czy gangsterem?Podeszłam do jednej półki,gdzie chwyciłam pistolet,przyglądając się jemu uważnie
-co tutaj robisz?-usłyszałam głos za mną,na co szybko odwróciłam się w jego stronę,gdzie zobaczyłam Justina,który chyba był wystraszony,że znalazłam to miejsce
-kim ty jesteś?-zapytałam wystraszona,chłopak westchnął ciężko
-jak to by ci powiedzieć,jestem gangsterem,dlatego tamten facet o mnie pytał,bo chcą mnie zabić,taka jest gra w moim życiu,żeby walczyć o moje racje,jeśli tego nie zrozumiesz,nie będę cię tutaj trzymał na siłę,nie chcę ciebie narażać-wyjaśnił podchodząc do mnie,nic nie odpowiedziałam,tylko pocałowałam go,a gdy poczułam jego usta,poczułam wielką falę motyli,moje ciało drżało,po chwili chłopak po prosił swoim językiem o dostęp,który mu udostępniłam,to było cudowne,kiedy nasze języki walczyły o dominacje,nasze ciała również prosiły się o dotyk,chłopak przecisnął mnie do ściany,pieszcząc mój tyłek.Pokochałam go,za nim dowiedziałam się prawdy,ale teraz kocham go jeszcze bardziej niż kiedy kolwiek
_____________________________________________
Ach! Przepraszam,za zwlekanie z tym rozdziałem,ale miałam dużo na głowie i po prostu nie dałam rady,nowy rozdział pojawi się w tygodniu :))
Niesamowity!!*.*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta! To jest genialne!<33
zarąbisty :)
OdpowiedzUsuńHvjdydshvfuu kocham to *-*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział I Ona go kocha awwww jak słodko kocham to opowiadanie :3 ily <3
OdpowiedzUsuńJejku kolejny zajebisty rozdział :* Matko co ty z nami dziewczyno robisz haha :D
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXT ;)
Jejciu ja chce następny. Rozdział wspaniały <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Jeju... Warto bylo czekac
OdpowiedzUsuńBoski:))))))
OdpowiedzUsuńA kiedy bedzie na forever with you Justin?
OdpowiedzUsuńCudowny, hdjskssjsbdkxss *-*
w tygodniu na pewno pojawi się :)
UsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuń