Selena P.O.V.
Nie mając już siły,by walczyć o własne życie.Postanowiłam się poddać.Mężczyźni ponownie rzucili mnie na materac,który był zakrwawiony krwiom osoby,którą postrzeliłam.W duchu modliłam się o to,aby Justin mnie znalazł.On był jedyną moją nadzieją.
-teraz poczułeś smak mojej zemsty-rzucił Michael z gniewem.Wyciągnął ze swojej kieszeni mały nóż,po czym przyłożył go do mojej ręki tnąc na niej jakiś napis.
Płakałam,ponieważ to bolało.Choćbym chciała walczyć moje ciało odmawia mi posłuszeństwa.Czując niesamowite pieczenie zaczęłam płakać.
-i co teraz jesteś idealna-rzucił zadowolony.Kątem oka spojrzałam na moją rękę,która mocno krwawiła.A na niej widniał napis"Dziwka".Rozpłakałam się widząc ten napis.Czułam się jak najgorsza szmata
-a skoro jesteś dziwką to zerżnę cię jak nikt inny-powiedział cały rozbawiony
-nie!-wrzasnęłam unosząc się i drżąc z zimna
-co mnie to obchodzi,że tego nie chcesz-rzekł rozbawiony,po czym spoliczkował mnie do utraty przytomności
Justin P.O.V.
Jadąc jak najszybciej nie potrafiłem przestać myśleć o Selenie i o tym,że może w tej chwili ci ludzie ją krzywdzą.Zaciskając ciężko wargę przyspieszyłem,a po piętnastu minutach znalazłem budkę telefoniczną przy,której prawdopodobnie mogła kontaktować się ze mną Selena.Nie wiedząc co dokładnie mam zrobić, postanowiłem znaleźć jakikolwiek ślad po dziewczynie.Rozglądając się w każdym kierunku nie potrafiłem powiedzieć czy w okolicach może znajdować się kryjówka tego porywacza i handlowca żywym towarem.Czułem, że za chwilę umrę,ponieważ nikt ani nic nie wybaczy mi tego co zrobiłem.Przecież kiedy wyznałem moje uczucia Selenie obiecałem jej,że zawsze będę przy niej,ale zawiodłem.Zawiodłem ją i samego siebie.Jest źle,bardzo źle.Życie Seleny jest teraz w moich rękach teraz wszystko zależy ode mnie,nie mogę popełnić żadnego błędu bo wtedy ja ją stracę,na zawsze.
-Kochanie wierz we mnie,teraz tego oboje potrzebujemy-rzekłem do samego siebie wchodząc z powrotem do samochodu
Selena P. O. V.
Otwierając leniwie oczy,poczułam pieczenie na mojej twarzy,przez co się skrzywiłam.Bolało mnie dosłownie wszystko,lecz najbardziej bolała mnie moja bezsilność.Zawsze myślałam, że jestem dobra,ale tak naprawdę jestem słaba.Nie mogę walczyć.Jestem spragniona i głodna,a przede wszystkim nie czuje nóg i jest mi bardzo zimno.Czuje,że umrę.Moje nogi są skostniałe prawie ich nie czuje.Oddycham,ale czuję się jakbym przestała.Wiec taka będzie moja śmierć? Bolesna i zimna.Łzy nabrały się w moich oczach i cichy szloch wydostał się z moich ust.
-głupia!Co zebrało ci się na sentymenty?-zapytał pogardliwie
-co ze mną zrobicie?-zapytałam mówiąc z trudnością,ponieważ gardło miałam zbyt spragnione by cokolwiek powiedzieć
-sprzedamy-odpowiedział śmiejąc się radośnie.Przyłożyłam dłoń do mojego serca,czując mocne ukrycie w jego miejscu.Justinie czy znajdziesz mnie?Czy w ogóle mnie szukasz?Chcąc zamknąć powieki poczułam jak mężczyzna pomaga mi się podnieść na nogi,ale czułam, że nie jestem w stanie ustać,więc powoli upadałam,lecz mężczyźni nie pozwoli mi upaść.
-Stań głupia dziwko!-wykrzyczał Micheal,ciężko oddychając spojrzałam na mężczyznę z pogardą.Chciałam się obudzić z tego koszmaru.
-Ale Micheal ona nie wygląda za dobrze-rzekł jego kolega penetrując mnie swoimi oczami.To prawda wyglądałam koszmarnie i tak też się czułam
-Jak się nie sprzeda to ją zabijemy-warknął
Justin P.O.V.
Podjeżdżając pod jakąś opuszczoną fabrykę,wysiadłem z samochodu,po czym poszedłem się rozejrzeć.Podchodząc bliżej okien rozejrzałem się po wnętrzu budynku.Moje oczy spotkały dwóch mężczyzn,którzy byli uzbrojeni.Czując narastający gniew,wiedziałem,że nie mogę postąpić pochopnie,musiałem być ostrożny.Możliwe,że może być tam więcej osób,a wtedy wszystko na pewno się skomplikuje.Wracając do mojego samochodu wyciągnąłem ze schowka pistolet,po czym z kieszeni wyciągnąłem telefon.Zadzwoniłem na policję mówiąc im gdzie w tej chwili się znajduje i na pogotowie w razie,gdyby Selena była w ciężkim stanie.Wiedziałem jedno muszę za wszelką cenę pomóc Selenie.
Wchodząc do opuszczonej fabryki nikogo nie spotkałem,lecz cały czas w dłoniach trzymałem broń.Ciężko oddychając wlokłem się każdym możliwym przejściem jakie napotkałem na drodze.Zatrzymując się przy pewnych drzwiach chciałem otworzyć drzwi,ale były zamknięte,chcąc w jakikolwiek sposób je otworzyć poczułem na karku pistolet na co zamarłem
-Pierdole-warknąłem,kiedy usłyszałem za sobą czyiś głos
-no,no,no-usłyszałem zdumienie w głosie przeciwnika-zgubiłeś się?-zapytał rozbawiony.Odwróciłem się napięcie,by stanąć twarzą w twarz z mężczyzną,który wyglądał jak brzydka ropucha.Szereg zębów zakwitł na mojej twarzy,czując niezwykłą adrenalinę.Kocham ryzyko,to zawsze była moja działka.Patrząc na niego moimi oczami,jak jakiś pierdolony sadysta,przegryzłem wargę.Nie obawiałem się,przeważ to była moja praca.Moje ręce zaatakowały mężczyznę i przestawiłem go do ściany ocierając jego brudną twarz o ścianę,po której po chwili zaczęła spływać krew mężczyzny
-zatrę cię jak na pierdolonej tarce!-warknąłem do jego ucha,czując satysfakcję uśmiechnąłem się zwycięsko,ale moje uradowanie przerwał strzał.Słysząc strzał spojrzałem w kierunku w którym został on wymierzony.Był to wyskoki mężczyzna,który jak znam życie nie wykorzystał już nie jedną Selene.
-Więc to ty jesteś Micheal-rzekłem puszczając jego kolegę,który zsunął się na podłogę.Mężczyzna uśmiechnął się
-och,więc mnie znasz-rzekł,a wtedy miałem pewność,że Selena tutaj jest i że ten skurwiel zginie z mojej ręki.
-gdzie ona jest?-zapytałem łagodnym tonem
-jaka ona?-igrał ze mną,ale ja nie jestem głupi
-mów skurwielu gdzie jest Selena!-krzyknąłem czując,jak moje ciało się rozgrzewa z gniewu
-nie mów mi,że przyszedłeś ją uratować,bo się naprawdę wzruszę-rzekł rozbawiony.Moje mięśnie spięły się,a twarz nabrała grozy
-właśnie po to przyszedłem-odrzekłem gniewnym tonem.Chłopak roześmiał się
-kochasz ją?-zapytał.A ja nie potrafiłem opanować gniewu,który pulsował w moich żyłach.Wiedziałem,że on kpi sobie ze mnie,ale jeśli chce się bawić w taki sposób to będziemy
-może porozmawiamy inaczej-rzekłem-ona nie jest taką zwykłą dziewczyną-ciągnąłem podchodząc do niego
-jak to nie jest zwykłą?-zapytał rozkojarzony
-ponieważ...ona należy tylko do mnie-warknąłem wyciągając przed niego pistolet.Chłopak cofając się wyciągnął swój pistolet-ona tylko należy do Justina Biebera zapamiętaj to sobie lepiej-dodałem unosząc do góry brwi
-chuj mnie to obchodzi do kogo należy,teraz straciła swojego pana i będzie należała do kogoś innego!-krzyknął.Złość dotknęła mojego ciała i nie wytrzymując napięcia rzuciłem się na faceta obkładając go pięściami
-ona jest moja!-wrzasnąłem kopiąc go.Kiedy zobaczyłem,że facet nie broni się,dało mi to do zrozumienia,że jest nieprzytomny lub martwy.Ale nie obchodziło mnie to.Muszę znaleźć Selene,tylko dla niej jestem gotów do takich szaleństw.Wyciągając z kieszeni Micheala klucze do drzwi,których nie mogłem otworzyć podszedłem do drzwi i je otworzyłem.Wchodząc nie zobaczyłem niczego konkretnego,ale kiedy wszedłem głębiej w samym rogu zobaczyłem ciało dziewczyny.Czując jak serce wyrywa się z mojej piersi,podbiegłem do jej ciała.Odsłaniając włosy z jej twarzy,moje serce zabiło mocniej
-bydlaki!-warknąłem ze łzami w oczach.Selena była zimna i bardzo pobita.Nie mogłem sobie tego wybaczyć.Wybuchając płaczem jak dzieciak,przytuliłem dziewczynę i nie chciałem jej więcej puszczać.Moje serce biło tylko dla tej kobiety i zawsze będzie tylko dla niej bić.Wyjąc nie mogłem pozwolić,żeby ktokolwiek mi ją zabrał-Selena nikt cię już nie skrzywdzi!-zawyłem,a łzy spływały po moich policzkach-kochanie proszę odezwij się-prosiłem,pieszcząc jej twarz,która była sina
-proszę powiedz coś!-krzyknąłem,ale dziewczyna nie drgnęła.Czyżbym przybył za późno.Usłyszałem syreny pogotowia i policji
-kochanie pomoc jest w drodze-rzekłem mówiąc do nie przytomniej-wytrzymaj...przeżyj dla mnie-dodałem obejmując ją,nagle jej zimna dłoń ruszyła się
-przeżyje-usłyszałem jej cichy i nie wyraźny głos.Ulga i szczęście otoczyły moje serce.Jej oczy otworzyły się i patrzyły na mnie ze łzami w oczach
-przyszedłeś-rzekła ochrypłym głosem-nie zostawiłeś mnie-dodała
-obiecuję,że już nigdy ciebie nie zostawię-rzekłem uśmiechając się szczęśliwe-zaopiekuję się tobą-dodałem,a po chwili weszła policja i pogotowie na noszach
-ktoś jest ranny?-zapytał mężczyzna z pogotowia
-Pomóżcie Selenie-rzekłem,a mężczyźni podeszli i położyli na noszach dając aparat tlenowy.Podszedłem do niej łapiąc jej dłoń
-a Panu nic nie jest?-zapytał pielęgniarz
-nie,nic mi nie jest-odpowiedziałem.Policja zadawała mnóstwo pytań na które nie miałem czasu odpowiedzieć,ponieważ pojechałem z Seleną karetką cały czas trzymając jej dłoń,jej ciemne oczy wciąż były wpatrzone we mnie
-dziękuje-usłyszałem jej cichy szept.Uśmiechając się, modliłem się do Boga dziękując za wszystko
_______________________________________________________
Wybaczcie długą nieobecność,ale Rozdział jest! :D
Miałam dłuższe wakacje,ponieważ dopiero jutro mam pierwsze lekcje :)
Kolejna część rozdziału i dalsze losy już wkrótce,ponieważ informuję You Belong To Me ma jeszcze przed sobą dużo kolejnych rozdziałów życie Selenie i Justinowi szczęścia i przede wszystkim powrotu :D
KOMENTUJCIE!!!!!
Czekam na kolejne ;) <33 Powodzenia!!
OdpowiedzUsuń