Nie chciałam tutaj byc, chciałam po prostu zniknąć nie patrzeć co w tej chwili działo się miedzy Justinem, a nieznajoma mi dziewczyną.Słyszałam ich nie równe oddech, cmokanie ich ust. To wszystko było dla mnie jak cios w twarz, ponieważ czułam się oszukana.Niby Justin błagał mnie o wybaczenie,siłą sprowadził do Nowego Yorku i tak po prostu mnie zostawił.
Nagle mój telefon zadzwonił z przerażeniem jak najszybciej odrzuciłam połączenie,ale przez to Justin i ta dziewczyna podeszli do mojej kabiny,mój oddech przyspieszył,a każda sekunda denerwowała mnie coraz mocniej.Usłyszałam pukanie
-Halo jest tam ktoś?-usłyszałam głos szatyna,więc szybko zaciągnęłam się powietrzem
-tak jest ktoś i po twoim głosie słyszę,że jesteś mężczyzną a wydaje mi się,że to jednak toaleta dla kobiet-rzekłam cieniutkim głosikiem,tak aby Bieber nie rozpoznał moje głos.Usłyszałam nie zręczne "przepraszam"z ust szatyna,po czym obydwoje opuścili toaletę.Szybko wyszłam z kabiny i podeszłam do umywalki,po czym spojrzałam w lustro,by ujrzeć moje odbicie.Słona łza spływała po moim policzku bardzo powoli,choć to była tylko jedna łza,ale była przelana wielkim bólem i żalem.
Wzięłam głęboki wdech i wydech,po czym otarłam łzę.Bolało mnie to,że powoli zaczynałam wierzyć w to co Justin przez cały czas chciał mi powiedzieć,ale prawda była taka,że po raz kolejny dałam się nabrać jego pustym słowom,które były po prostu kłamstwem.Zrozumiałam również to,że kiedy kogoś stracimy i to już na zawsze nasze serca biją mocniej i bardziej cierpią.
Gapiąc się jak idiotka w moje odbicie usłyszałam dzwonienie mojego telefonu i niechętnie odebrałam
-słucham?
-kochanie gdzie jesteś?-zapytała przyjaciółka
-zaraz będę-odpowiedziałam,po czym się rozłączyłam,wciąż byłam wstrząśnięta całą sytuacją,ponieważ to wszystko wydarzyło się na moich oczach.Nawet Bree potraktowałam sucho.Nie miałam już ochoty świetnie się bawić,po prostu chciałabym teraz uciec do domu i zamknąć się w czterech ścianach i przemyśleć sobie wszystko.
Wyszłam z toalety i od razu ruszyłam szukać przyjaciółki,miałam nadzieję,że nigdzie nie natknę się na Justina,ale sądząc po moich przypuszczeniach zapewniam,że on i ta dziewczyna są w jakimś najbliższym hotelu i robią sobie dobrze.Kurwa na samą myśl o tym,że po raz kolejny przyłapałam go z jakąś dziwką,to zęby zaciskają mi się żywcem.Przechodząc przez nieznajomych mi ludzi w końcu dotarłam do Bree,która tańcowała z jakimś chłopakiem.
-Możemy porozmawiać?-zapytałam,dziewczyna zgodziła się i ruszyła ze mną ku wyjściowi.Kiedy w końcu opuściłyśmy club,podeszłam do nieznajomego chłopaka
-masz może papierosa?-zapytałam,będąc cała nabuzowana wszystkimi emocjami,chłopak podał mi jednego papierosa,a przy okazji pożyczył zapalniczkę,kiedy odpaliłam papierosa,od razu zaciągnęłam się i podeszłam do Bree
-coś się stało?-zapytała patrząc na mnie z przerażeniem
-tak-odpowiedziałam sucho
-mogę wiedzieć co takiego?-zapytała ponownie.Wzięłam głęboki oddech przypominając sobie rozmowę Justina z tą dziewczyną
-Justin mnie wkurwił-odpowiedział pełna gniewu i nienawiści
-dlaczego?-zapytała zaskoczona.Moje oczy od razu zaczęły tonąć w łzach,a mój oddech był nie równy,rozryczałam się.
-on tutaj jest!-powiedziałam rozpaczliwie podnosząc głos
-uspokój się-rzekła przytulając mnie w jej objęciu cała się trzęsłam,a moje łzy moczyły jej ramie,po czym wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od Bree chcąc kontynuować dalszą rozmowę.
-o-on ma kogoś-dodałam mówiąc przez zaciśnięte powieki-i zapomniał o mnie
-ale sama tego chciałaś,chciałaś być wolna i niezależna-rzekła,rozpaczliwie zaprzeczyłam głową
-to nie o to chodzi-rzekłam drżącym głosem-boli mnie to,że ponownie dałam się nabrać jego pustym słowom!-wykrzyczałam ciągnąc desperacko za końcówki moich włosów,czułam wściekłość na samą siebie.Sama pozwoliłam na to,żeby Justin mnie pocałował myśląc,że on choć trochę zrozumiał.
Przyjaciółka po raz kolejny mnie przytuliła.Po chwili uspokoiłam się i otarłam mokre policzki-ja wracam do domu-rzekłam
-na pewno nigdzie nie pójdziesz!-rzekła rozkazująco-nie będziesz wiecznie płakać za Bieberem,skoro na tej imprezie możesz znaleźć sobie kogoś lepszego od niego-dodała,po czym siłą zaciągnęła mnie na imprezę.Zgodziłam się z nią nie mogę wiecznie płakać nad rozlanym mlekiem życie toczy się dalej.
-jak się bawicie?-usłyszałam znajomy głos,siedząc przy barze podniosłam głowę,żeby przyjrzeć się twarzy chłopaka,był to Ryan
-a ty co tutaj robisz?-zapytałam radośnie
-jestem tutaj od około godziny-odpowiedział-a myślisz,że kto tańczył z Bree zanim ją wyciągnęłaś z clubu-oznajmił
-no tak-rzekłam chichocząc
-zatańczysz?-zapytał nieznajomy chłopak,spojrzałam to na niego to na Ryana,który po cichu szepnął mi do ucha "jak masz branie to bierz"śmiejąc się ruszyłam na parkiet z nieznajomym chłopakiem.Tańcząc nie mogłam się skupić na muzyce,więc co rusz leciałam do baru,żeby się napić,by poczuć się bardziej pewniejszą,ale alkohol zaczął dominować całym moim ciałem.Od razu czułam się pewniejsza i szczęśliwa.Chyba tylko tego potrzebowałam,żeby zapomnieć o tym całym gównie,który przeżywam przez Justina.Tańcząc napotkałam pewnego chłopaka,który przedstawił mi się jako Michael Herfi,miło się nam rozmawiało podałam mu mój numer i chciałam go bliżej poznać
-skąd jesteś?-zapytał
-z Nowego Yorku-odpowiedział
-czyli tutejsza-rzekł zastanawiając się nad czymś-masz kogoś?-zapytał ponownie,jego pytania zaskakiwały mnie bardzo,ponieważ były bardzo szybkie i odważne
-miałam,ale już od jakiegoś czasu nie mam i powoli przestaje wierzyć w prawdziwą miłość-odpowiedziałam,a mówiąc te słowa miałam przed oczami Justina,chciałam się puknąć w głowę żeby przestać o nim myśleć-przepraszam,ale za chwilę wrócę-rzekłam wstając i idąc ku wyjściowi.Nie chciałam dłużej zostawać w clubie i z tym facetem.Miałam po prostu dość,wypiłam za dużo przez co czułam się słabo.Idąc w stronę domu wywróciłam się upadając na zimny asfalt,jęknęłam z bólu,kiedy poczułam mocny ból w kostce dotknęłam ją,a z moich ust jedynie wydostało się głośne jęknięcie.
-nic ci nie jest?-zapytał ktoś podbiegając do mnie
-nie...chyba-odpowiedziałam niepewnie,kiedy udało mi się przyjrzeć mężczyźnie,moje wargi opadły,ponieważ był to Justin-odejdź!-krzyknęłam odpychając go ode mnie
-uspokój się!-również krzyknął-chce ci tylko pomóc-dodał spokojnie
-nie chce od ciebie pomocy!-krzyknęłam-sama sobie poradzę-dodałam chcąc się podnieść,ale jakoś mi to nie wyszło,ponieważ zaraz upadłam,lecz ponowny upadek nie był bolesny,gdyż Justin szybko mnie złapał
-właśnie widzę-rzekł poirytowany,chciałam coś powiedzieć,ale szatyn chwycił mnie w objęcia i zaprowadził do domu
-chce ci się mnie tak nieść taki kawał drogi?-zapytałam spokojnym tonem
-każdy by to zrobił-odpowiedział,a moje oczy powoli się zamykały
-nie każdy,tylko ty jesteś inny-powiedziałam,po czym urwał mi się film.
Moje oczy otworzyły się,kiedy poczuły miękkie łóżko
-obudziłaś się-rzekł szatyn,a jego spojrzenie było smutne-będę już leciał,jeśli kostka nie przestanie boleć to pojedź z tym do szpitala-dodał troskliwe,po czym wstał,a ja jak najszybciej mogłam chwyciłam jego dłoń co sprawiło,że oczy Justina spotkały się z moimi
-życzę ci szczęścia z tą dziewczyną i dziękuje za pomoc-powiedziałam,a po chwili czułam jak moje oczy są mokre od łez.Prawdziwe rozstanie boli mimo,że kocha się kogoś tak bardzo,to jeśli ich miłość kończy się w taki sposób jak nasza,to tylko prowadzi do tego,że nie byliśmy dla siebie pisani.
-i ja również życzę tobie wiele szczęścia i odnalezienia tego czego pragniesz,mimo wszystko naprawdę żałuję,że nie mogłem dać ci tego czego naprawdę chciałaś-rzekł,po czym cmoknął moje czoło i odszedł...Zamknęłam powieki mocno je zaciskając,moimi dłońmi mocno otuliłam moje ramiona,będąc w totalnej rozsypce nie potrafiłam opanować łez
-kocham cię mimo wszystko kocham....
__________________________________________________
Tym razem postarałam się napisać szybciej rozdział,ponieważ mam totalnie dobrą wenę twórczą xD
Również postaram się już jutro dodać rozdział na Prawu pożądania :)
Czekam na wasze komentarze związane z rozdziałem...sama czytałam rozdział i normalnie wzruszyłam się czytając to co napisałam,to chyba nienormalne :D
Jak możecie i macie jakieś dobre opowiadania to również dodajcie je do waszych komentarzy :)
KOMENTUJCIE !!!
Płacze 😔
OdpowiedzUsuńsuper uwielbiam to :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to ff:))
OdpowiedzUsuńBlagam pisz dalej
OdpowiedzUsuńkontynuuj pisanie, wychodzi Ci to świetnie, a ta historia jest przecudowna! <3
OdpowiedzUsuńhttp://www.love-is-not-dream-kiss.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpolecam naprawdę dobre opowiadanie ;)
Świetny jak zawsze czekam na nn
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny! :) Już myślałam, że ona będzie z Justinem, a tu niestety nie.. Pozdrawiam : *
OdpowiedzUsuńJa już nie wiem co pisać. Jak zawsze...
OdpowiedzUsuń<333333 Cudo *-* Cudo*-* i jeszcze raz cudo *-*
Rozdział super :) czekam na następny !!!!
OdpowiedzUsuńNa każdy rozdział czekam z zniecierpliwieniem i nigdy się nie zawodze, gdyż umiesz pisać cudowne opowiadania :* xx Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak mam skomentować rozdział, po prostu czekam z niecierpliwością na kolejny, a co do wyglądu to po prostu boski fjkfbhdkjgbdkjhnfdkjgfkjfn *__* piękny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńwow super rozdział jesteś bardzo utalentowana
OdpowiedzUsuńWZRUSZYŁAM SIĘ :( PRAWIĘ PŁACZĘ :( <3
OdpowiedzUsuńBOSKIE!!! Czekam na next życzę wenny
OdpowiedzUsuń