niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 5-za dużo sobie pozwalasz Bieber!

Patrzałam na niego srogo,aby zaczął mówić.Sama nie wiem,co o tym mam myśleć,on twierdzi,że mój tata sam się zabił,a przy okazji mamę
-słuchaj,to ja wtedy zawiozłem cię do szpitala,nawet nie jechałem za twoim ojcem-wytłumaczył,a wtedy wiedziałam,że to musi być prawda,bo następnego dnia byłam w szpitalu
-dobra w to ci wierzę,ale powiedz mi o tej obietnicy-powiedziałam,nie odrywając wzroku,od szatyna
-poznałem twojego ojca 2 lata,przed wypadkiem,kupował u mnie towar,zaczął wpadać u mnie w długi i nie pozwoliłem mu,na dalsze kredyty,kazałem mu zapłacić.On mówił,że nie ma takiej sumy i,że zamiast pieniędzy oddaje mi ciebie-wyjaśnił.Mój ojciec ćpał?Oddał mnie za działkę?!To boli!Sama nie wiem,czy mam nienawidzić Justina,czy też mojego ojca?!
-dlaczego ja?-zapytałam szeptem,a łzy spływały z moich oczów
-nie wiem,powiedziałbym żebyś się pytała twojego ojca,ale daruje sobie-powiedział siadając obok mnie.Przetarłam dłońmi moje włosy,aby zacząć sobie jakoś wszystko układać.Jedno wiem,nie oddam się w ręce Justina,wiem,że to była wola mojego taty,ale ja nie zostanę z nim
-ile mój tata był tobie winny?-zapytałam z ciekawości,chciałam wiedzieć za ile mnie sprzedał własny ojciec
-50000$-odpowiedział krótko.No chociaż kurwa tania nie byłam!Boże co gadam?!Muszę stąd wiać
-chce wrócić do domu-powiedziałam spokojnie,na co chłopak się zaśmiał-co cię tak śmieszy?!-zapytałam zirytowana
-ty mała-odpowiedział-bo ty już nie wrócisz do domu,tylko zostajesz tu-powiedział wyszczerzając do mnie zęby.Dostałam mini ataku serca,wstałam i szybko podeszłam do drzwi,chcąc uciec przed nim,ale jego silne ramiona zatrzymały mnie-kochanie nigdzie nie pójdziesz-wyszeptał mi do ucha,zaczęłam się wyrywać,ale to nic nie dało,stałam się słaba,ulegając jego sile,poddałam się.A uwierzcie ja się nigdy nie poddaje!
-ja...ja nie chcę być blisko ciebie-powiedziałam przez płacz-dlaczego ja muszę cierpieć przez mojego ojca?!Co mam zrobić,żebyś dał mi spokój ?!-zapytałam krzycząc i płacząc,a raczej wyjąc
-Kochanie jest mi naprawdę przykro,nie mogę patrzeć jak tak cierpisz,musisz się pogodzić z prawdą,bo nic nie musisz dla mnie robić,bo i tak cię nie puszczę-wytłumaczył,chcąc mnie uspokoić,rozpłakałam się,waląc pięścią w jego pierś,chłopak nie bronił się,tylko pozwolił mi na bicie go w jego pierś.Przez te dwa lata,myślałam,że gdy skończę osiemnaście lat,będę mogła zacząć od nowa i żyć chwilą,ale teraz jestem skazana na Justina,muszę z nim żyć,jakby jego żona,to nie jest normalne to jest tragiczne
-gdzie Bree?-zapytałam nagle
-z Rayanem,moim kolegą nie bój się o nią-odpowiedział,uspokoiłam się,kiedy dowiedziałam się,że z Bree jest wszystko w porządku
-chce ją zobaczyć-powiedziałam w prost
-teraz nie,musisz się uspokoić,jest już późno i musimy iść spać.Napiszę do Rayana,żeby jutro przyjechali-oznajmił
-a co Rayan ma do Bree?-zapytałam
-a skąd mam wiedzieć,Bree spodobał się Rayan,a Rayanowi Bree i poszli razem-powiedział obojętnie.Bree zakochała się w Rayanie?Ale kurwa jakim?-czemu mi nie powiedziała?-zapytałam sama siebie.Spojrzałam na siebie i na moje ubrania
-Justin,ale w tym nie będę spała-powiedziałam,pokazując na moje ubrania
-oh,no tak,masz tutaj moją koszulę,a jutro pójdziemy na jakieś zakupy-powiedział podając mi jego koszulę,po czym poszłam do jego łazienki się przebrać.Umyłam moją twarz,aby trochę ochłonęła od gorących policzków wywołanych przez płacz.Po czym ubrałam na siebie koszulkę Justina,która oczywiście była na mnie za duża,wyglądała jak sukienka,tyle,że krótka bo dosięgała do połowy moich ud.Po czym wyszłam z łazienki idąc do pokoju,gdzie wcześniej byłam.Otworzyłam drzwi,a na łóżku leżał Justin oglądając telewizję.Czy ja mam z nim spać?Na pewno nie zgodzę się na to!Podeszłam do niego,szturchając go w ramię,aby spojrzał na mnie.Chłopak odwrócił swój wzrok z telewizora,na mnie a raczej na dolną część mnie!Westchnęłam zirytowana.Szatyn oblizał swoje usta.Fuj! nie chcę wiedzieć,o czym on teraz myślał,ale to napaleniec
-chyba nie będziemy razem spać?-zapytałam,wyrywając go z transu
-będziemy razem spać-powiedział pewnie
-co?To ja śpię na podłodze-wyjaśniłam,odwracając się do niego tyłem,zakładając ręce na piersi.Powiem szczerze,zachowywałam się jak dziecko,ale nie dziwcie mi się.Nagle poczułam na mojej tali,dwie pary rąk,na co odskoczyłam-łapy przy sobie!-powiedziałam rozkazująco
-kochanie,ale się powstrzymać nie mogę-powiedział z tym swoim chytrym uśmieszkiem
-napaleniec-powiedziałam nagle
-co napaleniec?-zapytał
-teraz będę na ciebie mówiła napaleniec,skoro muszę tutaj zostać i to z tobą,wolę mieć dla ciebie ksywkę,napaleńcu!-powiedziałam wytykając mu język
-jak wolisz-powiedział pewnie,po czym przecisnął mnie do ściany,składając pocałunki na mojej szyi,jęknęłam pod wpływem przyjemności,bo było to naprawdę przyjemne,ale zaraz się powstrzymałam,odepchnęłam go
-za dużo sobie pozwalasz Bieber!-powiedziałam oschle,na co chłopak się zaśmiał
-ale podobało ci się-wyszczerzył zęby
-kutas!-rzuciłam poduszkę w jego twarz-nie dyskutuję z tobą więcej,idę spać-powiedziałam,kładąc się,pod kołdrę,powiem szczerze,że ma wygodne łóżko,ale fajnie by było,gdyby go nie było w nim,nagle poczułam,jak Justin kładzie się obok mnie.TRAGEDIA!chłopak zbliżył się do mnie,a ja odsunęłam się kawałek od niego,po czym znów się przybliżył,a ja spadłam na podłogę,wyciągnęłam w górę nogi,na co chłopak śmiał się najlepsze
-po co uciekasz,skoro i tak cię zmuszę-powiedział chytrze
-jakoś nie zdążyłam się przyzwyczaić,do ciebie!-powiedziałam z ironią,po czym wstałam,kładąc się z powrotem na łóżko,ramiona Justina,ujęły moje ciało,przysuwając do siebie,westchnęłam,po czym odwróciłam się do niego twarzą,aby znów mu coś powiedzieć,ale się zatrzymałam,widząc jego ciało.Wow!Cholera gorący jest!Nie kontrolując się,przejechałam opuszkami moich palców po jego klatce piersiowej-ile masz lat?-zapytałam,kiedy chłopak uważnie mi się przyglądał
-dwadzieścia-odpowiedział spokojnie
-jesteś gorący-powiedziałam,cały czas patrząc na jego ciało.A po chwili zdałam sobie sprawę z tego,co powiedziałam,zaczerwieniłam się,odwracając się do niego plecami.Co za rozczarowanie.
-kotek,nie musisz się wstydzić,choć słodko wyglądasz jak się czerwienisz-wyszeptał mi do ucha
-proszę cię,nie mów mi o tym,że ci to powiedziałam,bo nie wiem czemu to powiedziałam-wyjaśniłam,chłopak tylko zachichotał-ale wiedz,że cię nienawidzę!-powiedziałam oschle.Szczerze?Boli mnie głowa,za dużo wrażeń jak na jeden dzień,dowiedziałam się,że należę do Justina,bez własnej zgody i że mój ojciec mnie sprzedał.Kurwa świetne życie,co nie?
Zamknęłam moje powieki,próbując nie płakać,ani szlochać,może ta rozmowa wydaje się,że już mi przeszło,ale wcale tak nie jest,po prostu,nienawidzę pokazywać mojej słabości,mojego bólu i cierpienia,takim typem człowieka jestem,wolę cierpieć w samotności,niż użalać się nad sobą,przed innymi.
Jestem w dołku,z którego chyba nie wyjdę,ale najgorsze jest to,że muszę zaakceptować warunki Justina,choć on mi się podoba i mnie pociąga,jest zabawny,szczery,jest także chujem,ale też w połowie słodki,cóż wolałabym robić coś z własnej woli.

__________________________________________________
I jak myślicie,czy po mimo,tego,że Selena dowiedziała się prawdy
będzie zmuszona zaakceptować warunki Justina?

Rozdział pisany dla Bartusia :) 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)))) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje,Dziękuje jesteś kochana :* rozdział mnie ubawił hehe wyobraziłem sobie jak Selena się odsuwa od Justina a potem spada :D
    czekam na następny :D i jeszcze raz Dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  3. nie spodziewałam się tak szybko rozdziału :) Świetny rozdział !<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne jest to opowiadanie!*.*
    Nie moge się doczekać nexta! Kocham to <33

    OdpowiedzUsuń
  5. hhccddjjcckkss ciekawe co bd dalej <33333333

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny ;) kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra rozdział :) naśmiałam się czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. chce już następny :)

    OdpowiedzUsuń